- Asia jestem! – od razu skraca dystans. – O kobietach w Oplu rozmawiamy? Ooo! To temat-rzeka. Piętnaście lat tu pracuję i już na początku pokazałam, że my, dziewczyny jesteśmy uparte. Zawsze postawimy na swoim. Kilkanaście razy składałam podanie o przyjęcie i nie było miejsc. Nie odpuściłam i próbowałam aż do skutku. Jak już pojawiło się zapotrzebowanie na pracowników, dostałam się i mogłam pokazać, że potrafię solidnie pracować w takiej branży.
Nie wstydzi się jednak przyznać, że pierwszy kontakt z fabryką nieco ją przeraził. Od razu skierowano ją do Działu Jakości.
- Dziś sama się z tego śmieję, ale wtedy byłam oszołomiona tempem zjeżdżania pojazdów do kontroli – opowiada. – Wyobrażałam sobie, że to może jedno auto na godzinę, a tu raz, dwa i już nadjeżdża kolejne! Lider zespołu poinstruował mnie: „Tu kierunkowskaz, tam krótkie, tu długie, a tak sprawdzasz piąty bieg.”. Choć wszystko złapałam, to i tak bałam się, że coś przeoczę. Na koniec zmiany szło mi już nieźle, a po tygodniu wydawało mi się, że robię to od lat.
To nie kwestia płci, ale zaangażowania
Ani przez chwilę nie miała poczucia, że w wykonywaniu swoich zadań może być gorsza od mężczyzn.
- Nie zapomnę, jak kierownik grupy Quality Jarek Pączko dodał mi wiary w siebie słowami: „Ty decydujesz, czy samochód nadaje się do sprzedaży. Jest dobry albo zły i nie ma stanu pośredniego”. Lubię być za coś odpowiedzialna, wtedy bardzo się staram. I przekonanie o ważności mojej pracy bardzo mi pomogło.
Polubiła swój dział. Podobnie jak Monika, poznała wszystkie jego strefy. Zaznacza jednak, że kiedy opuszcza się na lata jedną z nich, to wraca się w zupełnie inne miejsce.
- Nowe procedury, styl pracy, praktycznie wszystko – opowiada. – Ja po 9 latach w innych obszarach produkcyjnych wróciłam na SLAT i to był już kompletnie inny wydział. Musiałam uczyć się wszystkiego od nowa. Ale w Oplu świetnie działa system szkoleń, rozwijania i poszerzania kompetencji. Dzięki temu nie miałam stresu, że z czymś sobie nie poradzę.
Mówi o szacunku dla pracownika w firmie, określonych zasadach w relacjach między ludźmi. A czy coś lub ktoś daje jej odczuć, że jest kobietą w nietypowej dla pań dziedzinie gospodarki?
- Zupełnie nie – zapewnia. – Choć przyznam, że na początku, ale zawsze żartobliwie, koledzy gdzieś tam brali mnie na cel i stereotypowo postrzegali jako trochę obcą w męskim świecie. Umiem się odciąć, więc żarty szybko się kończyły.
Czy to zmieniło się w ostatnich latach? Jej zdaniem zdecydowanie tak. Na lepsze.
- Nikt nie patrzy na dziewczyny z niedowierzaniem, a ponadto w każdym dziale jest dziś przynajmniej jedna kobieta – dodaje. – To sprawia, że szlaki są przetarte, schematy myślenia o nas już nieaktualne. A w zakresie umiejętności niczym nie odbiegamy od kolegów.
Jeszcze jakiś czas temu w Oplu pracował jej mąż Mariusz. Dziś z motoryzacją związany jest jej syn, 23-letni Patryk.
- Trafił do działu jakości w firmie, która działa w Gliwickiej Strefie Ekonomicznej – mówi jego mama. – A ja się cieszę się, że pracuję w Oplu, bo jest stabilnym miejscem zatrudnienia. Mówię to też z kobiecego punktu widzenia. Moje dzieci już są dorosłe (mam jeszcze 20-letniego syna), ale wciąż 3 tygodnie wakacji z powodu shutdown latem to prawdziwy dar dla rodzinnego życia. Można wypocząć i co ważne jest za co.
Pasją Asi jest rower, czasem wpada na siłownię lub basen.
- .. samochody – dodaje na koniec. – Od kiedy tu pracuję, inaczej na nie patrzę. Chyba bardziej fachowym okiem. Choć wciąż ważna jest dla mnie ich estetyka. I gdybym miała wybrać ulubiony model z tych, które współprodukowałam, wskazałabym nową „piątkę”, zwłaszcza tę jasnosrebrną. A ze starszych – trzydrzwiową „czwórkę”. Dumna jestem, że wyszły także spod mojej ręki.