Urlop na rowerze

Wiślaną Trasę Rowerową. Ten biegnący wzdłuż Wisły szlak rowerowy łączyć ma Beskidy (początek na zaporze nad Jeziorem Czerniańskim u zbiegu Czarnej i Białej Wisełki) z Bałtykiem (koniec szlaku w Gdańsku). Trasa główna oraz regionalne i lokalne odcinki łącznikowe mają liczyć łącznie ok. 1300 km ma to być najdłuższy szlak rowerowy w Polsce. Będzie łączył obiekty o dużych wartościach przyrodniczych, kulturowych i historycznych. Ma być ukończony w 2017 roku ale już duże jego części są oddane do użytku. Znaczna część trasy przebiega drogami wyłączonymi z ruchu, często szczytem wału przeciwpowodziowego. Nawierzchnia szlaku jest różna: drogi gruntowe, asfaltowe i szutrowe.

Pomysł był taki – sprawdzić jak jedzie się Wiślaną Trasą Rowerową. To szlak rowerowy łączący Beskidy z Bałtykiem, jeszcze nie ukończony (koniec przewidziany jest na rok 2017) ale część jest już oddana do użytku.

mapa

Którą trasą jedziemy?

Leszek wybrał się na wyprawę z bratem, we dwóch raźniej. Zwłaszcza że jechali w ciemno – bez zarezerwowanych noclegów, za to z namiotem, materacami, śpiworami i nawet z kuchenką. Cały sprzęt mieli zapakowany w wodoodpornych sakwach i tak planowali dziennie przemierzać ok. 140 km. Plan im się udało wykonać, raz nawet przejechali w ciągu dnia 175 km!


droga

Przez pola i wsie.


spanie

Nocowali tam, gdzie zastała ich noc.

 

 – Wyruszyliśmy z tamy na jeziorze Czernińskim, gdzie się łączy Biała i Czarna Wisełka – mówi Leszek. I zaraz pierwszego dnia złapała ich ulewa w Krakowie, w którym akurat odbywała się Parada Smoków. Przesiedzieli dwie godziny pod mostem, bo lało jak z cebra. Ale i tak Kraków okazał się najlepszym miastem do przejechania rowerem – trasa prowadząca nad samym brzegiem rzeki zaczyna się już 10 km przed Krakowem i prowadzi przez miasto aż do samej Nowej Huty. Łatwo można odbić w bok, pozwiedzać i wrócić na trasę.

Pierwszy nocleg był za Krakowem, potem Sandomierz i następny dopiero za Dęblinem – ale jaki! Ten jeden raz spali pod dachem, w ośrodku agroturystycznym w Stężycy – mieli rozbić namiot, ale były wolne pokoje, a cena ta sama jak za rozbicie namiotu, więc grzechem było nie skorzystać. Wygodne łóżko, łazienka i rano z nowymi siłami dalej w drogę.


prom

Czasem przeprawiali się tak…


kolo

Zmiana dętki i ułamane lusterko – to jedyne kłopoty na trasie

Koło Puław zatrzymali się w Muzeum Nietypowych Rowerów (w miejscowości Gołąb), gdzie można wypróbować rowery poziome, cyrkowe i inne nietypowe dwukołowce. Oczywiście nie odmówili sobie wypróbowania niektórych pojazdów, ale dalej pojechali na swoich:)

W centralnej Polsce było… trochę nudno. Trasa prowadzi tam przez płaski teren i nie przejeżdża się przez ciekawe miejsca, dopiero za Toruniem są lasy, pagórki, coś się dzieje w krajobrazie.
Atrakcję zapewniła im Warszawa… – znalezienie tam trasy rowerowej graniczyło z cudem!
Trasa wzdłuż Wisły jest źle oznaczona, miejscami jej po prostu nie ma – urywa się albo nie wiadomo jak się do niej dostać. Widać ją z góry z mostu, ale jak do niej dotrzeć? Nawet GPS był bezradny… Jak już się uda, strach zjeżdżać w bok w miasto, bo potem znów będzie kłopot z powrotem na trasę.

 

warszawa

Stolica nie była łaskawa dla naszych rowerzystów

Za Warszawą nocowali na… budowie. I pojechali dalej kierując się na Płock, potem Włocławek i Grudziądz.

7 dnia dotarli do celu – do Gdańska! – Do samego ujścia rzeki dojechaliśmy o 21.30, na polu kempingowym rozbijaliśmy namiot przed północą. Łącznie zrobiliśmy 1080 km – mówi Leszek.
Rano uznali, że… mają ochotę na wycieczkę i przejechali jeszcze 250 km na Hel i w okolicach Gdańska.

Podczas całej wyprawy nie mieli żadnej większej awarii – w Leszka rowerze „poszła” tylko dętka, a w rowerze jego brata odłamała się lampka, jak na taką długą trasę, to nieźle! – Byliśmy dobrze przygotowani, mieliśmy nawet GPS umocowany na rowerze, z mapami z trasami rowerowymi. Jednak od czasu do czasu zaglądaliśmy również do tradycyjnej mapy.


cel

Gdy dotarli do celu, jeszcze im było mało – ruszyli na Hel


Najtrudniejszy okazał się… powrót pociągiem:) Otóż nie każdy pociąg ma miejsca przeznaczone na rower, a jak już ma to raptem kilka. Ponieważ chcieli wracać w niedzielę po długim weekendzie okazało się, że już wszystkie miejsca rowerowe są zajęte i musieli czekać prawie dobę na kolejny pociąg relacji Gdynia-Katowice z przedziałem rowerowym. I tak ostatecznie rowery wylądowały w korytarzu.

– Pogoda dopisała, humory i siła również – podsumowuje rowerowy urlop Leszek. – To była świetna przygoda i dużo emocji, ale Wiślana Trasa Rowerowa jeszcze wymaga pracy – nie wygląda na to, by szybko miała być ukończona.
Cóż, można co roku sprawdzać postępy prac! Jednak za rok Leszek planuje przejechać całą Austrię od Achleiten aż do Budapesztu, wzdłuż Dunaju. Wisła musi poczekać.

 

Buy Yaz
Buy Atrovent Online
Buy Periactin without Prescription
http://allergyremediesonline.org/spiriva/