Poprzeczka wisi wysoko

Co robi w Oplu absolwent technikum handlowego?
Już, kiedy kończyłem technikum handlowe, wiedziałem, że to, czego się wyuczyłem, nie jest tym, co chciałbym w życiu robić. Zdecydowałem się na studia zaoczne, żeby zacząć już pracować, a w weekendy kontynuować naukę. Rozglądałem się po rynku pracy. Nie miałem jakichś specjalnych wymagań, jeżeli chodzi o przyszłego pracodawcę. Wiedziałem, że nie mam doświadczenia, a chciałem zarobić na czesne.

 

Strefa gliwicka okazała się dobrym rozwiązaniem?
Bardzo dobrym, i dobrze płatnym, jak na tamte czasy. To był rok 2007. W sierpniu skończyły się wakacje i zacząłem szukać pracy. Wysłałem CV do agencji, która rekrutowała dla Opla. Obaj z bratem bardzo chcieliśmy się tu dostać. To był prestiż. Wiedzieliśmy, że jak powiemy komuś, że pracujemy w Oplu, nasza ranga wzrośnie. Myślałem: fajnie byłoby się móc tym pochwalić, powiedzieć, że robimy samochody, poopowiadać o nich.

 


Wasze marzenia się spełniły.
Niezupełnie. Do brata zadzwonili z innej firmy, do mnie – z Opla. Podczas rekrutacji okazało się, co na tym zaważyło – trzeba było zdać wiele testów manualnych. Mnie się udało. Miałem ambitny plan – zarobić na studia. Nie chciałem być mięczakiem, chciałem pokazać, na co mnie stać. Przepracowałem tak dwa lata, najpierw zatrudniony przez agencję, później – bezpośrednio przez Opla.

 

Co się wydarzyło po tych dwóch latach?
Później nastąpiła rozłąka z zakładem. Była redukcja zmiany, ogłoszono program dobrowolnych odejść. Odszedłem z dwóch powodów. Po pierwsze – studia. Trudno było je pogodzić z pracą na trzy zmiany. Od razu po nockach z piątku na sobotę trzeba było jechać na uczelnię na 8:00 rano i do 20:00 jakoś tam wytrzymać. Po drugie – musiałem odbyć praktyki. Pomyślałem wtedy, że może znajdę coś innego. I w styczniu 2009 roku zakończyłem pracę.


Łukasz skorzystał z szansy awansów i z linii montażu głównego trafił do Działu Szkoleń.


Po to, żeby w październiku tego samego roku wrócić do Opla.
Przez chwilę pracowałem u innego pracodawcy, gdzie nie było technologii linii, systemów i elementów filozofii Lean – takich jak np. 5S, Kaizen – czegoś, co w Oplu jest codziennością i według mnie bardzo usprawnia pracę. Jak zderzyłem się z tamtą rzeczywistością, pomyślałem, że chciałbym jednak wrócić do Opla. We wrześniu nie przedłużyłem umowy i akurat doszły mnie słuchy, że Opel znów szuka pracowników.

 

Trafiłeś w Oplu ponownie na spawalnię?
Tym razem na montaż główny, gdzie mogłem wykorzystać moje atuty –pracowitość i szybkość. Wykazywałem się nimi do 2014 roku, kiedy ogłoszono awanse wewnętrzne. Przydały się dodatkowe umiejętności. Miałem już wtedy skończone studia i całkiem sprawnie posługiwałem się komputerem i językiem angielskim. Spełniałem wymagania potrzebne do zmiany stanowiska, więc złożyłem podanie. I udało się – awansowałem do Działu Szkoleń. Przecierałem oczy ze zdumienia, było to dla mnie spełnienie marzeń i możliwość rozwoju. Chciałem udowodnić sobie samemu i innym, że mimo niskiego wzrostu, mizernej postawy można sięgać po więcej. Na linii słyszałem komentarze: „Takie chuchro, pewnie popracuje z dwa tygodnie”. A ja jestem bardzo ambitny, lubię sobie stawiać wysoko poprzeczkę.

 

Co dał Ci ten awans?
Był dla mnie przełomowym krokiem. Do dzisiaj pracuję w Dziale Szkoleń, czuję się tutaj bardzo dobrze. Mam znakomitą szefową – Bożenę Baldysz, która mnie rozumie, wie, w którą stronę chciałbym iść, rozwijać się zawodowo. Poleca mi branżowe książki, radzi, co powinienem zrobić, żeby osiągać swoje cele.

 


Dlaczego tak się w to angażujecie?
Szkolenia są bardzo ważne. Służą rozwojowi pracowników. Jeżeli się nie uczymy, stoimy w miejscu. Pakiet szkoleniowy w Oplu się zmienia, dochodzą nowe szkolenia, staramy się gonić trendy. Wyzwaniem dla nas jest, żeby szkolenie, które prowadzimy już od 5 czy 10 lat, było ciągle atrakcyjne. Dbamy o wprowadzanie nowych treści. Patrzymy, co w danym temacie się zmieniło.

 

Jakie są Twoje wrażenia z tych prawie 11 lat spędzonych w Oplu?
Bardzo dobre, bo miałem w tym czasie zderzenie również z innym światem i chciałem wrócić tutaj, do tego systemu. Przychodzę do pracy i wiem, co mam robić. Mam przygotowane stanowisko, narzędzia na swoim miejscu, posprzątane miejsce pracy. Wiem, co do mnie należy. Mam obok siebie instrukcję. Mogę szybko prześledzić, czy jakiegoś kroku nie pominąłem. No i są fajni ludzie.

Zastanawiałem się na początku, jak to jest, że wśród tylu osób nie ma żadnych zgrzytów na linii. Pracują obok siebie dwa różne charaktery. Jak to jest, że współpraca jest tak fajna? Nawet, jeżeli dochodzi do spięć, to jest to zespół, który się bardzo dobrze rozumie. Miałem okazję pracować i na spawalni, i na montażu głównym, w różnych obszarach, byłem też na wyjazdach zagranicznych – i nigdzie nie było konfliktów. Pracuje tu grupa ludzi, która ma wyznaczone konkretne cele, do tych celów dąży i potrafi się wspierać. I to mnie od początku bardzo pozytywnie zaskoczyło.


Dla Łukasza ważny jest ciągły rozwój. Dlatego nie tylko szkoli innych, ale sam bierze udział w różnych szkoleniach.


A czas poza pracą?
Od momentu awansu ruszyła też lawina zdarzeń w moim życiu prywatnym. Awans dał mi pewność pracy. Od stycznia 2015, chwilę po tym, jak przeszedłem do Działu Szkoleń, dostałem umowę na stałe i w związku z tym zaplanowałem kupno mieszkania, zaręczyny. Jak dostałem tę umowę, to zaczęliśmy z narzeczoną planować nasz ślub. Dziś to już moja żona, mamy dwóch synów – straszne rozrabiaki! Trzeba mieć przy nich oczy dookoła głowy. Staram się też rozwijać swoje umiejętności z Excela. Oglądam webinary, zapisałem się na platformę edukacyjną. Żartuję często, że skoro moja żona ogląda „M jak Miłość”, to ja mam „E jak Excel”.

 


A samochody – interesują Cię nie tylko zawodowo?
Samochody? Oczywiście. I wszystko, co jest związane z informatyką. A na dokładkę – podróże. Moja żona ma spontaniczne pomysły na weekend. Jak tylko jest ładna pogoda, pakujemy dzieciaki do auta i ruszamy. Na chybił trafił.


Łukasz opowiada o pracy w Dziale Szkoleń

– Planujemy i dostarczamy szkolenia. Nasze wewnętrzne oraz szkolenia BHP dla poszczególnych wydziałów. Ja jestem odpowiedzialny za kilka z nich, pilnuję terminarza. Mam na swojej głowie również szkolenia licencjonowane, techniczne, jak te z zakresu spawania, czy szkolenia na egzaminy UDT, związane z obsługą suwnic lub wózków widłowych. Odpowiadam też za badanie potrzeb szkoleniowych poszczególnych wydziałów. Co roku przeprowadzamy specjalne ankiety. Przygotowuję również miesięczne raporty, sprawdzam, jakie szkolenia się odbyły, ile osób wzięło w nich udział, analizuję efektywność. Jestem trenerem i współtwórcą kilku szkoleń, np. Zarządzania sobą w czasie. Planuję też wdrożenie i prowadzenie szkolenia z Excela.


 

Danazol Online
Buy Duphaston
Buy Combivent without Prescription
http://allergyremediesonline.org/symbicort/