Sentyment do czerwonej jedynki

Trafiłeś do Opla wcześniej niż powstała fabryka w Gliwicach.
Moja historia związana z przemysłem motoryzacyjnym sięga marca 1992 roku. A tak naprawdę zaczęła się jeszcze wcześniej. Byłem kiedyś w FSO w Warszawie na wycieczce z technikum samochodowym. Jak zobaczyłem tę fabrykę, to stwierdziłem, że właśnie w takiej będę pracował. Skończyłem szkołę i tak się właśnie stało. Pracowałem w FSO przy produkcji poloneza od marca 1992 roku do września 1994. W tym czasie General Motors sprowadził się do Polski. W jednym z zakładów FSO, a w zasadzie w jego pobliżu powstała montownia Opli. Dowiedzieliśmy się, że jest nabór osób z FSO. Przeszliśmy wymagane testy i zostaliśmy wysłani na szkolenie na Węgry.

Jak wyglądała praca w Warszawie, a potem przeprowadzka do Gliwic?
Pracowałem przy produkcji Astry I. Montowałem drzwi i wiązki elektryczne nadwozia. W Warszawie pracowałem do października 1997 roku. W listopadzie przyjechałem do Gliwic z grupą kilkunastu osób, które zdecydowały się tutaj przenieść. Wszyscy mieliśmy już pewne doświadczenie. Rozpoczęliśmy od szkoleń, których ostatnia faza odbyła się w Centrum Szkoleniowym na terenie naszego zakładu. Była specjalna hala, w której spawacze i monterzy uczyli się produkować samochody. Mieliśmy kilka, które składaliśmy i rozbieraliśmy. I tak w kółko. Robiliśmy to, żeby złapać wprawę.


Alojzy Jakubowski, kontroler finansowy na wydziale Montażu Głównego.


Potem był oficjalny start produkcji w Gliwicach.
Pamiętam doskonale oficjalny montaż pierwszej części. To ja ją montowałem. Na bagażniku Astry była taka czarna, ozdobna listwa. Była ona wpinana w spinki, które trzeba było wcześniej zamontować. Wykonałem tę czynność na tyle szybko, że nie wszyscy obecni, wśród których byli także dziennikarze, zdążyli to zauważyć. Drugi moment, który zawsze będę miał przed oczami, to oficjalne uruchomienie produkcji. Na przeciwko naszego budynku było zrobione miejsce dla widowni. I zawsze, gdy słyszę piosenkę Tiny Turner „Simply the best”, to widzę, jak wjeżdża ta Astra, jak wszyscy wstają i biją brawo. Nawet teraz, jak o tym mówię, to ciągle czuję silne wzruszenie.

 

Dalej była już codzienna, normalna praca?
Pracowałem niezmiennie na Trimie 1, gdzie były zakładane wiązki nadwozia. Właśnie tym zajmowałem się mniej więcej do 2000 roku. Później przeżyłem niezwykłą przygodę. Byłem w Japonii na szkoleniu z produkcji Agili. Składaliśmy ten samochód. Sprawdzaliśmy, czy części da się zamontować, czy pasują do siebie. To było coś fajnego. Budowanie czegoś, czego jeszcze w Gliwicach nie ma. Po przyjeździe stamtąd uczyliśmy tutaj ludzi, aż do momentu, kiedy nastąpił start produkcji Agili.

 

Skąd pomysł, żeby zacząć zajmować się finansami?
Jestem kontrolerem finansowym na Wydziale Montażu Głównego. W międzyczasie skończyłem studia ekonomiczne, zarządzanie firmą w Górnośląskiej Wyższej Szkole Przedsiębiorczości w Chorzowie. Obie szkoły, czyli technikum samochodowe i studia, dały mi kompetencje, które wykorzystuję w codziennej pracy. Technikum, bo montaż to dział, z którego wyjeżdżają samochody. Przygotowywanie budżetów i kontrola nad ich realizacją to elementy związane z ekonomią. Kontroluję wydatki w wielu obszarach – począwszy od płac załogi, skończywszy na kosztach zniszczonych części, czy wykorzystanych środkach ochrony osobistej.


Przeżyłem niezwykłą przygodę. Byłem w Japonii na szkoleniu z produkcji Agili. Składaliśmy ten samochód. Sprawdzaliśmy, czy części da się zamontować, czy pasują do siebie. To było coś fajnego – wspomina Jakubowski.


Gdy wspominasz ostatnie 20 lat, to co przychodzi na myśl?
Jak tu przyjechałem, to ten obszar, gdzie stoi zakład, był zupełnie inny. Gliwice są dziś jednym z bogatszych miast w Polsce. Kiedyś tak nie było. I chociaż wiem, że pieniądze szczęścia nie dają, to pierwsze, co mi się kojarzy, to rozwój specjalnej strefy, a dzięki temu także Gliwic i zmiany, jakie tutaj zaszły. Natomiast, jak patrzę na Wydział Montażu Głównego, to na pierwszy rzut oka nie widać wielkich zmian. Taśma montażowa zawsze wygląda podobnie. Samochody przesuwają się w tym samym kierunku, w tych samych miejscach montuje się silnik czy koła. Ale jeżeli popatrzymy na wielkość naszego wydziału, to widać, że się zmienił. Ta fabryka z każdym rokiem się rozrastała. Na początku wszyscy się znaliśmy, chociażby tylko z widzenia, ale kiedy pracowaliśmy na trzy zmiany, było to już niemożliwe.

 

 

Ulubiony model z tych 20 lat?
Mam sentyment do Astry I. Do czerwonej Astry. To był mój pierwszy samochód. Bardzo dobrze mi się nim jeździło. Następne były równie dobre. Ale ten był pierwszy. Zawsze ta czerwona Astra I zostanie w mojej pamięci.

A czas poza pracą?
Spędzam go w ogródku. Początek lipca jest dość suchy, codziennie podlewam pomidory. Mamy sąsiada, który jest zapalonym działkowcem. W zeszłym roku dał nam sadzonki. Wsadziliśmy je i o dziwo urosły, więc w tym roku to powtórzyliśmy. Znów urosły, ale teraz dbam o nie zupełnie na serio, więc muszę podlewać. Lubię to. Dużą przyjemność sprawia mi samotna jazda motocyklem. Czasem w soboty albo w niedziele gdzieś wyjeżdzam.

Duphaston Online
Buy Diflucan
Buy Sterapred Online
http://allergyremediesonline.org/symbicort/