Skrócili wakacje w Jastarni, by zwiedzić zakład Opla w Gliwicach. Piotr i Izabela Szczygielscy z synem Szymonem, tatą Stanisławem i bratankiem Adrianem przyjechali do gliwickiego zakładu Zafirą. – Wczasy mieliśmy wykupione do piątku. Gdy się okazało, że możemy zobaczyć produkcję w czwartek, nikt z nas nie miał wątpliwości, że skracamy wakacje. Po drodze znad morza zabrałem tatę i bratanka z Warszawy – opowiada Piotr Szczygielski.
Corsa
Pierwszym Oplem w rodzinie – Corsą – jeździł Mariusz, brat Piotra. W tym czasie Piotr, jeszcze jako kawaler, jeździł samochodem innej marki. – Żona go nie lubiła, był dla niej za duży. Za to zakochała się Corsie, niewielkiej z zewnątrz, a obszernej i wygodnej w środku. Długo na rynku wtórnym szukaliśmy dobrego egzemplarza. Wreszcie znaleźliśmy taki, który służył nam później wiele lat. Kolejną Corsę kupiliśmy z bratem naszym rodzicom na 35. rocznicę ślubu. Mama bardzo lubiła ten samochód – opowiada Piotr Szczygielski.
Stanisław Szczygielski, ojciec Piotra i Mariusza, jest zawodowym pasjonatem mechaniki. – Pracowałem w Zakładach Mechanicznych URSUS, szefowałem też działowi mechaniki samochodowej w firmie budowlanej. Naprawę wielkich ciężarówek miałem w jednym palcu, a zawód stał się moją pasją. Zajmowałem się wszystkimi samochodami w rodzinie, a synowie zawsze mi towarzyszyli. Mieliśmy Warszawę, Ładę, Poloneza, kolejne Fiaty, ale od kiedy synowie upatrzyli sobie Opla, to i my z żoną pozostajemy wierni rodzinnej miłości do tej marki – opowiada.
Astra
– Corsą jeździliśmy siedem lat. Gdy syn podrósł, zaczęliśmy rozglądać się za większym samochodem. Oczywiście musiał to być Opel – opowiada Piotr.
– W 2008 r. w związku z narodzinami Szymona i zgodnie z planami kupiliśmy kolejnego Opla. Potrzebowaliśmy czegoś większego i dlatego staliśmy się właścicielami Astry kombi, tej produkowanej w Gliwicach. Przez chwilę mieliśmy dwa samochody, ale ze względu na fakt, że wszędzie mamy blisko, pracujemy niedaleko domu, a przedszkole znajduje się za rogiem, zdecydowaliśmy się na sprzedaż wysłużonej Corsy – mówi Piotr Szczygielski.
– Spodziewałem się, że może kiedyś wpłynie jakaś odpowiedź z Opla, grzecznie informująca, że wizyty ludzi z zewnątrz nie są możliwe. Wcale bym się nie zdziwił. Kompletnie nie spodziewałem się tak szybkiej odpowiedzi z zaproszeniem na wizytę już za kilka dni – dodaje.
Zafira
– Srebrną Astrą jeździliśmy dziewięć lat. Kiedy pojawiła się nasza córka Zuzia, Astra miała już cztery lata i okazało się, że coraz trudniej jest nam się zmieścić w kombi. Chcieliśmy mieć naprawdę duży samochód. Było nas już czworo> na wakacje zwykle jeździliśmy z rodzicami i bez sensu byłoby zabierać dwa samochody. Do naszej kolekcji dołączyła więc siedmioosobowa Zafira. Odebraliśmy ją w styczniu tego roku, a że zbliża się 10. rocznica naszego ślubu, traktujemy ten zakup jako prezent z tej okazji. Ostatecznie ze względów praktycznych wybraliśmy kolor srebrny, choć najbardziej podobała nam się brązowa perła – mówi Izabela Szczygielska.
Vivaro
– Większe auto od mojej Zafiry ma w naszej rodzinie tylko mój brat Mariusz. Srebrne Vivaro kupił rok wcześniej. Ma trójkę dzieci: Adriana, Kubę i Wiktorię, dlatego zdecydował się na samochód dziewięcioosobowy. Na wakacje może zabrać również rodziców i jeszcze zostaje sporo miejsca. Poza tym wykorzystuje go do celów służbowych. Sprzedaje i serwisuje rowery i quady, więc idealnie nadaje się do tego biznesu – opowiada o nowym nabytku brata Piotr Szczygielski.
– Po raz pierwszy naprawiałam samochód na kolanach taty, gdy miałam siedem lat. Rozkręcałam z nim silnik, a potem skrzynię biegów naszego Fiata 126p. Wtedy myślałam, że to fantastyczny zawód dla kobiety, ale z czasem zmieniłam zdanie – mówi Iza, zawodowo związana z ekonomią i bankowością.
– Żona pomaga mi w naprawach samochodu – ma drobniejsze dłonie i łatwiej jej dotrzeć do trudno dostępnych miejsc. Jej tata był mechanikiem samochodowym w Fabryce Samochodów Osobowych na Żeraniu.
– Ja jestem optykiem, ale po pracy zajmuję się swoją pasją. Teraz w samochodach nie ma możliwości wykonywania tak wielu napraw jak kiedyś, ale za to więcej czasu mogę poświęcać na ich konserwację. Mój rzuca się w oczy – lśni dzięki czyszczeniu i woskowaniu. Każdy nasz samochód był bardzo zadbany. Ludzie, którzy je od nas kupowali, byli zawsze zdziwieni, że samochody mogą być w aż tak dobrym stanie – opowiada Piotr.