Kluczowe było zaufanie. Każdy, kto zgłosił chęć uczestnictwa, nie mógł zawieść i musiał stawić się na starcie o zadeklarowanej godzinie.
– W naszej sportowej zabawie każde okrążenie jest sukcesem – optymistycznie, ale i motywująco, powitał biegaczy Andrzej Korpak, dyrektor generalny Opel Manufacturing Poland. Jedna pętla miała długość 2350 metrów, więc wszyscy, bez wyjątku – mniej i bardziej zaawansowani biegacze, ale i ci, którzy nie biegają w ogóle – mogli podjąć wyzwanie rzucone przez Piotrka „Bułę” Błacha. A ono na początku brzmiało niewinnie: – Nasza fabryka obchodzi w przyszłym roku dwudzieste urodziny, zorganizujmy więc z tej okazji 20-godzinny bieg! Padł pomysł, a zaraz potem zapadła decyzja. Dopiero pierwsze spotkanie zespołu organizacyjnego uświadomiło wszystkim, jakie poważne zobowiązanie podjęto. Przecież to prawie cała doba biegania! Dlatego kluczowe było zaufanie. Każdy, kto zgłosił chęć uczestnictwa, nie mógł zawieść i musiał stawić się na starcie o zadeklarowanej godzinie. Jednak, na wszelki wypadek, powstał plan awaryjny. Organizatorzy zawiązali kilkuosobową grupę, to miała być żelazna rezerwa, która obstawiła całe dwadzieścia godzin biegu.
Na luzie dobieglibyśmy do siostrzanej fabryki Opla w Saragossie. Ale, niezależnie kto ile pokonał kilometrów, wszyscy spisali się na medal!
Bez zasad, ale z entuzjazmem
Poza jedynym wymogiem – bieg musi trwać nieprzerwanie dwadzieścia godzin, nie było żadnych innych warunków. Po prostu każde okrążenie, każda minuta, każda para nóg zwiększały szanse na sukces. – Początkowe plany zakładały, że zgłosi się dwadzieścia, może trzydzieści osób, głównie członków Opel Active Teamu, których po prostu nigdy nie opuszcza energia i entuzjazm – mówi Piotr Pacuła, z wydziału Tłoczni, jeden z organizatorów. A jednak pierwszy rekord, jaki padł w biegu, to właśnie liczba biegaczy, których zgłosiło się prawie dwustu. I tak, nadzieja na sukces przerodziła się w przekonanie, że nie tylko uda się utrzymać bieg przez dwadzieścia godzin, ale że rozkręci się całkiem spora impreza. I tak właśnie było.
Każdy z uczestników przebiegł średnio 12 kilometrów. Do celu, w dzień i w nocy, niosły ich dwie nogi, wiozły cztery kółka wózka pchanego przez mamę albo prowadziła pomocna dłoń taty. Niezawodni kibice dali z siebie wszystko, niektórzy zmęczyli się nawet bardziej niż biegacze.
Sukces i rekordy
Już po zakończeniu biegu, okazało się, że grupa, która stanowiła żelazną rezerwę, nie odpuściła do końca, pomimo że nie brakowało chętnych do utrzymania biegu przez pełne dwadzieścia godzin. Po przeliczeniu okrążeń na kilometry okazało się, że ta specjalna grupa razem przebiegła ich ponad 600, a dwóch z nich: Krystian Stawarczyk i Rafał Ochman po ponad sto! Kto w tym biegu przebiegł choć jedną pętlę, wie,
jak wielkie to było wyzwanie dla chłopaków. W niedzielne przedpołudnie, punktualnie o 11:00, wszystko stało się jasne – UDAŁO SIĘ!!! Razem przebiegliśmy 2236 km! Czyli, na przysłowiowym luzie, dobieglibyśmy do siostrzanej fabryki Opla w Saragossie. Ale – niezależnie kto ile pokonał kilometrów, czy dobiegł do wydziału Tłoczni, do Krakowa czy Saragossy – wszyscy spisali się na medal! Który z resztą zawisł na szyi każdego uczestnika biegu.
Wrażenia z biegu
Wrażenia zawodników opowiadane na gorąco,
z jeszcze przyspieszonym pulsem
Arkadiusz Jakubiak, dział Jakości (wspólnie z Krystianem Stawarczykiem szefuje grupie Opel Active Team):
Niech żałuje każdy, kto zastanawiał się czy warto, czy mi się chce lub pomyślał, po co ja tam, jak i tak nie biegam. Każdy biega: do autobusu, za dzieckiem, do pracy lub do sklepu na promocję. Dwa kilometry jest w stanie przetruchtać każdy, co w czasie biegu udowodniło wiele osób. Dla wszystkich ogromne wyrazy uznania i wielki szacunek. Każdy kto był i włożył w swój bieg wszystkie siły, jest zwycięzcą bez względu na dystans. To była wspaniała przygoda w gronie fantastycznie zakręconych ludzi. Zapraszam na kolejne biegi organizowane przez nasz Opel Active Team.
Tadeusz Żebrowski, kierownik działu Zapewnienia Jakości w dziale Jakości:
Jestem amatorem, dlatego nawet jedno okrążanie jest dla mnie dużym wyzwaniem. Chciałem po prostu nie stracić z oczu peletonu. I co najważniejsze, miałem bardzo dobre nastawienie. Jest tutaj dzisiaj tyle osób, więc mnie też nie mogło zabraknąć.
Damian Baldysz, były pracownik:
Chcę symbolicznie włączyć się w obchody gliwickiego jubileuszu. Z zakładu odszedłem dwa lata temu, ale byłem w firmie od początku, a moja żona nadal tu pracuje, w dziale Personalnym. Skorzystałem więc z zaproszenia dyrektora Korpaka.
Krystian Stawarczyk, dział Jakości (wspólnie z Arkiem Jakubiakiem szefuje grupie Opel Active Team):
Uwielbiam startować. Zawody działają na mnie wspaniale. Atmosfera, ludzie, zabawa połączona z rywalizacją sportową to coś, w czym czuję się dobrze. Start w dwudziestogodzinnym biegu OMP był moim pierwszym na tak długim dystansie. Ale co tu dużo gadać – “oplowskie“ biegi są wyjątkowe. Jednak, gdyby nie wsparcie osób, które podawały mi wodę, żelki, kabanosy i inne cuda, byłoby o wiele trudniej przetrwać te „wymagające” kilometry. Wracam silniejszy za rok, to pewne!
Zuzanna Piktel, córka jednego z pracowników działu Montażu Głównego:
Od pewnego czasu planowałam zacząć biegać, ale nie potrafiłam się zmobilizować, więc pomyślałam, że Bieg Opla to dobry pretekst, by to zrobić. Tym bardziej, że mogłam biec z tatą, który mi o tej imprezie powiedział i tutaj pracuje. Biegło się super, panuje tu fantastyczna atmosfera.
Anna Pasternak, żona jednego z pracowników działu Montażu Głównego:
Jak na pierwszy raz było całkiem nieźle. Mąż tutaj pracuje, więc chciałam mu pokazać, że dam radę i jednocześnie chciałam być dla niego wsparciem.
Rafał Ochman, dział Dostaw Materiałowych:
Dla mnie najważniejsze było to, że nie tylko biegacze uczestniczyli w tym biegu, ale także osoby, które na co dzień nie biegają, często były to całe rodziny. Dla jednych wyzwaniem było przebiegnięcie jednego okrążenia, dla innych stu kilometrów. Pomagałem, motywowałem innych uczestników, by dobiegli do mety, a oni mnie, bym dobiegł do tych 100 km. Równie ważna była atmosfera, którą tworzyli w szczególności Piotr, Arek i Krystian. Zresztą od każdego biegającego emanowała duża dawka energii, radości i humoru.
Marcin Skruńdz, koordynator w dziale Finansów:
Dostałem maila z informacją o biegu. Pomyślałem, że to fajny pomysł. Opowiedziałem o nim w domu i postanowiliśmy z moją dziewczyną, że wystartujemy. Nie robimy tego na co dzień, ale udało się nam zrobić dwa okrążenia, w niezłym czasie. Taki mieliśmy plan.
Grzegorz i Małgorzata Musiałowie (Grzegorz pracuje w dziale IT):
Biegamy na co dzień, więc gdy mąż powiedział o biegu, wiedziałam, że musimy stawić się na starcie. Przebiegliśmy już dziś pięć kółek, ale wróciliśmy, bo namówił nas syn, który chce pobiec razem z nami.
Czuję to w nogach
Krystian Stawarczyk, kontroler jakości w dziale Jakości i jeden z dwóch szefów Opel Active Team, opowiada o tym, jak ustanowił swój rekord życiowy podczas wyjątkowego biegu w Gliwicach.
Choć w tym biegu nie liczyła się klasyfikacja, uzyskałeś najlepszy wynik. Jak się czujesz w roli zwycięzcy?
Bywało lepiej, ale też bywało gorzej. Jednak jest rekord życiowy i to bardzo poprawia nastrój. Człowiek jest szczęśliwy, chociaż trochę boli.
Skąd pomysł, żeby życiówkę robić podczas 20-lecia Opla?
Byłem zapisany na inne zawody w tym terminie. Miałem biec w górach, w Krynicy, na 60 kilometrów. Jednak, kiedy dowiedziałem się, że jest bieg Opla, zrezygnowałem, by być tutaj. Jest to oczywiście związane między innymi z tym, że razem z kolegami obejmujemy pieczę nad Opel Active Team. Będziemy starać się rozwijać, weźmiemy pod uwagę sugestie pracowników, którzy należą do klubu. Chcemy wykorzystać ich pomysły.
Jako Opel Active Team współorganizowaliście ten bieg. Trudno było namówić pracowników do udziału?
Wśród uczestników byli tacy, którzy nawet nie biegają amatorsko. Przyszli, bo chcieli w ten sposób uczcić jubileusz Opla. Ale jest duże grono osób, których nie trzeba namawiać. Poza tym około 20 osób zapisało się w ten weekend do naszego klubu. Włożyliśmy sporo pracy w to, żeby zdobyć nowych członków, ale wiem, że było warto, bo to doskonały sposób, żeby złapać bakcyla i polubić aktywność fizyczną. Przecież Opel Active Team to nie tylko bieganie, to także piłka nożna, badminton, ping-pong i mnóstwo innych dyscyplin, w których mamy swoich przedstawicieli i w których odnosimy sukcesy.
Na co dzień biegasz aktywnie. Przygotowywałeś się jakoś do tego biegu?
To jest paradoks, bo byłem nieprzygotowany. Trzy tygodnie temu skręciłem kostkę, ale starałem się z tego jak najszybciej wyjść, bo wiedziałem, że chcę tu być. Jednak nie mogłem biegać zbyt dużo. Dwa tygodnie temu i tydzień temu zrobiłem półmaraton i to było całe moje przygotowanie – a przed takim biegiem trzeba trenować znaczenie intensywniej.
Gdzie biegasz?
Przede wszystkim w okolicach Rybnika, bo stamtąd pochodzę, głównie wokół Zalewu Rybnickiego. Jeżdżę też na zawody. Brałem udział w maratonach, m.in. w Budapeszcie i w Warszawie. Poza tym biegam w ultramaratonach i sam je organizuję, na przykład ten czterdziestu rybnickich rond, w którym pomagał nam Opel Active Team.
Teraz czas na odpoczynek?
Za chwilę przyjeżdżają moje dzieciaki. Będziemy się dobrze bawić na Family Day. Pokażę im, co tu się dzieje, więc kolejne kilometry przede mną. I jeszcze jest jedna rzecz. W Rybniku ludzie chodzą na żużel, a dzisiaj jest półfinał, więc i tam chcę być, żeby zobaczyć, jak rybnickie Rekiny wygrywają.
Czołówka 20-godzinnego biegu z okazji jubileuszu Opla
- Krystian Stawarczyk – 43 okrążenia,101050 m
- Rafał Ochman – 43 okrążenia, 101050 m
- Piotr Pacuła – 27 okrążeń, 63450 m
- Piotr Błach – 22 okrążenia, 51700 m
- Arkadiusz Jakubiak – 21 okrążeń, 49350 m
- Lesław Strzelecki – 20 okrążeń, 47000 m
- Maciej Szydło – 18 okrążeń, 42300 m
- Ireneusz Ochman – 16 okrążeń, 37600 m
- Jarosław Dzieciątkowski – 15 okrążeń, 35250 m
- Piotr Puchała – 13 okrążeń, 30550 m
- Łukasz Sobel – 13 okrążeń, 30550 m