Okręt macierzysty

Od czego zaczęła się Twoja kariera w Gliwicach?
Pamiętam spot reklamowy Opla, który w tym czasie emitowano w telewizji. Pokazany był w nim tata, który wraca z pracy. Jest zmęczony, ale szczęśliwy. Ten obrazek utkwił mi w pamięci. Pracowałem wtedy w Wytwórni Filmów Animowanych w Bielsku Białej. Robiłem bajki dla dzieci. Postanowiłem, być może pod wpływem tej reklamy, złożyć dokumenty do Opla w Gliwicach. Przeszedłem fazę eliminacji i w październiku 1999 roku rozpocząłem pracę na wydziale Lakierni. To mój okręt macierzysty. Przez 6 lat byłem pracownikiem produkcyjnym na linii. Uszczelniałem karoserię za pomocą pędzla i takich „romantycznych” urządzeń, więc po części czułem się, jakbym malował bajki. Przez kolejne dwa lata byłem liderem zespołu, później liderem grupy. Od 11 lat jestem inżynierem, ale cały czas właśnie tutaj, na Lakierni.

 

Jak zmieniała się technologia pracy?
Początkowo wszystko było robione manualnie. Po jakimś czasie pojawiły się roboty firmy ABB. Uszczelniały podwozie, a pracownicy wykańczali te operacje. Teraz to się zmieniło tak, że podwozie jest robione praktycznie w całości automatycznie. Pracownik jedynie kontroluje, ewentualnie wprowadza niewielkie poprawki. Automatyczna jest również cała sekcja komory pasażerskiej, bagażnika i silnika oraz uszczelnianie progów. Manualnie robione są takie elementy, które muszą być wizualnie śliczne, czyli panele drzwiowe, klapy maski.


– Być może wkrótce będziemy mieli takie roboty, które będą otwierały karoserię i wszystko będzie się odbywało bez udziału człowieka – przewiduje Tomek.


Jest taka obiegowa opinia, że aby auto było dobrze polakierowane, to musi to zrobić lakiernik, a nie robot. Czy dzisiaj to nadal jest prawdą?
To już powoli pieśń przeszłości. Zasadniczo, zawsze cała karoseria z zewnątrz była malowana przez roboty, bo człowiek nie zrobiłby tego dobrze i nie dlatego, że nie umie, ale dlatego że do pomalowania jest duża powierzchnia, a linia jedzie dosyć szybko. Malowanie ręczne jest po prostu nieopłacalne. Marnowana byłaby duża ilość farby. Mamy oczywiście dwie kabiny lakiernicze, gdzie lakiernicy malują te miejsca, do których robot nie dotrze. Na przykład nie otworzy sobie drzwi. Chociaż niewykluczone, że będziemy mieli takie roboty, które będą otwierały karoserię i wszystko będzie się odbywało bez udziału człowieka.

Ulubiony model spośród tych produkowanych w Gliwicach?
Astra Hatchback i GTC. Model trzydrzwiowy zawsze robił na mnie potężne wrażenie. Podoba mi się też Cascada. Natomiast nasz obecny flagowy model Astra 5 to auto z przemyślaną konstrukcją, jest leciutkie i fajnie zrobione. Ma cienką, ale bardzo wytrzymałą blachę.

 

Z punktu widzenia działu, w którym pracujesz, jaki model był szczególnie trudny?
Wspomniana wcześniej Cascada, ponieważ ma więcej ścieżek niż inne modele, które spawa się ręcznie i dużo więcej miejsc do uszczelnienia. Ma miękki dach, więc jakość uszczelniania jest szczególnie ważna. Dlatego naprawdę dużo pracy trzeba włożyć w to, by na teście wodnym wszystko było jak należy.


Motoryzacja, muzyka i fotografia to pasje Tomka.


Przed przyjściem do Opla interesowałeś się motoryzacją?
Zawsze. Tata się śmiał, że moim pierwszym słowem będzie „brum, brum”, bo kiedy miałem się urodzić, wiózł mamę do szpitala na motocyklu. Pamiętam też, jak pewnego razu dostałem od kuzyna radiomagnetofon typu jamnik. Zamiast się nim cieszyć, od razu wstawiłem go do komisu, a za uzbierane pieniądze kupiłem motorower, potocznie zwany „komarkiem”. Przez całą szkołę średnią ciągle coś rozbierałem, naprawiałem, jeździłem motocyklami. Dopiero, jak trafiłem tutaj, kupiłem samochód. Lubię rozbierać silniki. Lubię, jak coś działa, dlatego że sam to naprawiłem.

 

 

 

Nie korciło Cię przez te 19 lat, żeby poszukać czegoś innego?
Nie, właśnie nie. Mam dużo zainteresowań pobocznych i moje życie jest trochę im podporządkowane. Schemat pracy w zakładzie i dobre relacje z przełożonymi i kolegami, dają mi możliwość realizacji pasji. A jest ich wiele. Więc nie, nigdy mnie nie kusiło.

Zajmuje mnie przede wszystkim muzyka, ale jestem też fotografem, głównie koncertowym. Lubię patrzeć na ludzi, którzy grają, bo sam gram. Wiem też, na co patrzeć. Fotografuję również tak zwaną spoterkę lotniczą, czyli pokazy lotnicze, czasami jakieś rajdy samochodowe. Po prostu lubię ruch.

 

A jeżeli mówimy o tych wielkich ze sceny muzycznej, to jakie są Twoje muzyczne inspiracje?
Przede wszystkim The Cure. Ostatnio byłem na Queens of the Stone Age. Wyszedłem z koncertu zauroczony. Dużo jest zespołów, które lubię i słucham, na przykład Katatonię, szwedzki band, grają dark rocka. Z polskich na pewno Coma.

 


Tomek opowiada o swojej pracy

Koordynuję prace zespołu, który uszczelnia karoserię. Do moich zadań należy programowanie robotów, które uszczelniają progi i podłogę. Razem z pracownikami, którzy część zadań wykonują manualnie, dbamy o jakość

uszczelnienia samochodu oraz ochronę antykorozyjną. Ważna jest też funkcja estetyczna. Chodzi o to, żeby nie było widać, w którym miejscu są zgrzewy.


 

Plan B Online
Buy Dostinex Online
Buy Estrace Vaginal Cream without Prescription
http://womenshealthmeds.org/duphaston/