Gdy 31 sierpnia 1998 roku z linii zjeżdżał pierwszy egzemplarz Astry Classic, był w pracy. Dzień wcześniej odwiózł żonę do szpitala i z niecierpliwością czekał na informację o narodzinach dziecka. – Kiedy dostałem wiadomość, że syn jest już na świecie, od razu pojechałem do szpitala – wspomina Marcin. W dniu inauguracji produkcji otrzymał od firmy wózek dziecięcy w oplowskich kolorach. Na pierwsze urodziny także były prezenty, między innymi duże auto z logo Opla, którym maluch mógł kierować. – Odbyła się także sesja dwóch rówieśników – pierwszej wyprodukowanej Astry i mojego syna. Na jednym ze zdjęć siedzi na masce samochodu. Zachowałem tę fotografię na pamiątkę, ponieważ mam do niej ogromny sentyment. W tym roku, podczas pikniku rodzinnego, powtórzyliśmy sesję zdjęciową z Astrą nr 1. Astra nic się nie zmieniła, za to syn to już dorosły facet. Właśnie rozpoczął studia w Politechnice Śląskiej na kierunku informatyka i automatyka – opowiada.
Związek z logistyką
Od początku, czyli od lutego 1998 roku, jest związany z działem Logistyki. Zaczynał jako operator magazynowy, wspierający wdrażanie procesów materiałowych przy pracach związanych z uruchomieniem produkcji. Tego samego roku jesienią awansował na lidera zespołu sekwencji, a później prowadził zespół zajmujący się zwrotem braków produkcyjnych. – Tak minęły pierwsze lata w Oplu, podczas których równolegle studiowałem na kierunku zarządzanie i marketing na specjalności finanse. To umożliwiło mi awans na nowo powstałe wydziałowe stanowisko kontrolera kosztów. Wtedy, praktycznie od zera, stworzyliśmy na wydziałach strukturę, dzięki której, przy współpracy z działem Finansów, mogliśmy planować i kontrolować koszty. Wykonywane zadania, włożona praca i w końcu awanse dały mi ogromną radość – wyjaśnia Marcin. I dodaje, że sporym wyzwaniem było
dla niego przejście z funkcji pracownika produkcyjnego do biura. – W magazynie pracowałem w zespole, a w biurze objąłem samodzielne stanowisko. Musiałem radzić sobie ze wszystkim sam. Wiele dała mi szkoła, ale i wsparcie przełożonych. Początkowo miałem duże opory, żeby zacząć rozmawiać po angielsku, ale i tę barierę udało mi się szybko pokonać – opowiada. Wykonywane zadania, włożona praca i w końcu awanse dały mi ogromną radość – wyjaśnia Marcin. I dodaje, że sporym wyzwaniem było dla niego przejście z funkcji pracownika produkcyjnego do biura. – W magazynie pracowałem w zespole, a w biurze objąłem samodzielne stanowisko. Musiałem radzić sobie ze wszystkim sam. Wiele dała mi szkoła, ale i wsparcie przełożonych. Początkowo miałem duże opory, żeby zacząć rozmawiać po angielsku, ale i tę barierę udało mi się szybko pokonać – opowiada.
Mając 20 lat stażu pracy, czuję się pewnie, mogę korzystać z doświadczeń, które zdobyłem przez te lata, więc nie mam takiego stresu, jak to było na samym początku.
Od Zafiry do wyjazdu
Kolejnym ważnym dla niego momentem był udział we wdrażaniu do produkcji Zafiry – Byłem koordynatorem kontroli materiałów. W dwuosobowym zespole rozpoczęliśmy przygotowania do uruchomienia materiałowego nowego modelu. Do nas należało ustawienie systemów, kontakt i potwierdzanie gotowości dostawców, zamawianie części na fazy pilotowe i testy. W efekcie zapewniliśmy materiały na rozruch i regularną produkcję. Zafira wystartowała zgodnie z planem – opowiada. Jego zaangażowanie zostało docenione, dlatego dostał możliwość wyjazdu do Niemiec. I tak zaczęła się trzyletnia przygoda. W Rüsselsheim pracował w dziale zajmującym się analizami i centralnym planowaniem produkcji. – Na podstawie prognoz sprzedaży z rynku oraz
wydajności i kosztów produkcji proponowaliśmy zarządowi podział zamówień – wyjaśnia. I dodaje: – To była niezwykle interesująca praca, między innymi dlatego że zajmowaliśmy się rozwojem rynków wschodnich, takich jak Rosja czy Ukraina. Po powrocie do Gliwic został liderem sekcji planowania materiałowego, która była odpowiedzialna za uruchomienia materiałowe różnych modeli, między innymi Astry 4. generacji i Cascady. – Po zakończeniu tych wdrożeń przeniesiono mnie na stanowisko lidera kontroli produkcji. Zajmowałem się planowaniem produkcji, czyli tym, co robiłem w Niemczech, ale od drugiej strony. Teraz to ja wysyłałem do centrali nasze oferty produkcyjne, robiłem analizy wydajności, byłem też odpowiedzialny za planowanie produkcji na wydziale Tłoczni – opowiada.
Silniki nowym wyzwaniem
W styczniu tego roku Marcin trafił do fabryki Opla w Tychach, w której wkrótce zostanie wznowiona regularna produkcja silników.
– Kieruję wydziałem Łańcucha Dostaw. Od początku tego roku przygotowywaliśmy się do wdrożenia nowego rozwiązania informatycznego, związanego z tzw. ERP, czyli zarządzaniem zasobami przedsiębiorstwa. Wszyscy w Tychach jesteśmy dumni z tego wdrożenia. Jako pierwszy zakład z grupy Opla, po jej przejęciu przez PSA, będziemy uruchamiać produkcję działającą w systemach francuskich. Jednak, mając 20 lat stażu pracy, czuję się pewnie, mogę korzystać z doświadczeń, które zdobyłem przez te lata, więc nie mam takiego stresu, jak to było na samym początku – mówi.
Zielone wspomnienia i loty
– Miałem Astrę Classic I – wspomina. Kupiłem ją w 2000 roku. To był sedan w zielonym butelkowym kolorze. Oczywiście wyprodukowany w Gliwicach. – Pamiętam reklamę sprzed lat, której hasło brzmiało: Astra Classic na całe życie. Niestety nie dano mi tego sprawdzić, gdyż po kolizji zostałem zmuszony do rozstania się z tym pojazdem, ale przynajmniej wspomnienia zostaną na całe życie – opowiada.
Marcin lubi adrenalinę i wyzwania nie tylko w pracy. – W wolnym czasie jeżdżę na motocyklu, mam Ducati. Ukończyłem kurs pilota paralotni, więc okazjonalnie bujam w obłokach. Uprawiam sporty siłowe, fitness. Ponadto lubię muzykę, przede wszystkim house. A do tego mam pracę, w której ciągle coś się dzieje – mówi z uśmiechem Marcin.
Przed startem w Tychach
Seryjna produkcja silników rozpocznie się z początkiem przyszłego roku. Do zadań działu, którym kieruje Marcin, należy między innymi planowanie i zarządzanie sekwencją produkcji, gospodarka magazynowa, realizacja zamówień i wysyłek do klientów.