Opowiadania prosto z Fabryki 3

Odcinek 3

Męskie decyzje



„Katastrofa?”, pomyślał kierownik zmiany, kiedy wszedł do biura działu Materiałowego. Mimo późnej pory w pokoju byli wszyscy menadżerowie. Otaczali zafrasowanego szefa. Okazało się, że z powodu całej serii pomyłek na Tomka zmianie wystąpi kilkugodzinny postój. Jedno było pewne – nad ranem miało zabraknąć podłużnic do produkcji karoserii.

Zamówiony ekstra transport właśnie się ładował w Mielcu, ale miał jechać do Gliwic całą noc. W latach dziewięćdziesiątych nie było ani kilometra autostrady, a ciężarówki przeciskały się jednojezdniowymi drogami ze średnią prędkością trzydziestu kilometrów na godzinę.

Smutny Guru powiedział Tomkowi, że o czwartej nad ranem zatrzyma się Spawalnia i że ma czekać na transport z Mielca. Pożegnał się i pojechał do domu, a za nim wymknęła się po cichu reszta ekipy.

Został tylko Tadeusz, koordynator z działu Logistyki.

– Na pewno można tam jakoś dolecieć do tego Mielca? – ocknął się z niemocy Tadek. – Przecież tam produkują samoloty i śmigłowce. Tam musi być lotnisko.

– Jest, ale samoloty cargo tam nie latają – odparł Tomasz, który od małego interesował się lotnictwem.

– Ja nie mówię o Lufthansa cargo czy normalnym przewoźniku. W Gliwicach jest lotnisko, może mają jakiś samolot. Byle jaki. Wystarczy siedemdziesiąt kompletów podłużnic, to jakieś czterysta kilo, potem powinien zdążyć dojechać ten specjalny transport. Może tam jeszcze ktoś jest w aeroklubie. Można zapytać – powiedział i poszedł zadzwonić.

Po chwili wrócił:

– Mają samolot An-2, normalnie zrzucają z niego spadochroniarzy. Pilot powiedział, że się może przelecieć do Mielca. Za trzy godziny będzie z powrotem, ale musimy mu dać jakiś dokument, że zapłacimy normalną stawkę za fracht lotniczy. Ja mu mogę wydrukować fakturę pro-forma, ale szef pojechał do domu i nie ma kto podpisać papieru.

– Ja podpiszę – oznajmił Tomasz.

Guru poirytowany nocnymi telefonami z fabryki wystawił mu kiedyś dokument, że na nocnej zmianie to on zastępuje dyrektora materiałowego we wszystkich możliwych sprawach (in all matters). Tomasz podpisał więc podsunięty świstek, nie patrząc nawet na kwotę, i razem z Tadeuszem wrócili do biura, żeby przefaksować go pilotowi. Porozumieli się z dostawcą w Mielcu. Tamci nawet się nie zdziwili. Obiecali zapakować siedemdziesiąt kompletów części do kartonów, zawieźć na lotnisko i poczekać na samolot z Gliwic. W międzyczasie aeroklub dał znać, że antyczny An-2 jest już w powietrzu i wziął kurs na wschód. Po niecałych dwóch godzinach zadzwonił telefon. Gliwicki pilot meldował, że ma już ładunek na pokładzie i czeka na pozwolenie na start w drogę powrotną.

Pojechali odebrać towar w pięciu. Wszyscy chcieli jechać zobaczyć taką atrakcję. Firmowa półciężarówka ruszyła na lotnisko aeroklubu. Na miejscu z budynku, który pełnił rolę „wieży kontrolnej”, wyszedł mężczyzna z wiadrem w ręku.

Nagle poczuli zapach benzyny.

 

 

W następnym odcinku: Jak ląduje samolot wypełniony częściami oraz o tym, jaka jest cena podwójnej stawki.

***

Czytaj pierwszy odcinek

 

Ziemowit Zakrzewski


 

Ziemowit Zakrzewski, inżynier automatyk, pracownik gliwickiego Opla, obecnie pracuje na stanowisku menedżera nowych projektów w OMP. Prywatnie lubi sobie stawiać wyzwania, jednym z nich było napisanie książki „Moja filmoteka” (zbiór 22 opowiadań).

Więcej przeczytasz na:
https://opelpost.com/07/2016/pisarz-po-godzinach/.

Powyższe opowiadanie nie było jeszcze publikowane.

 

 

Plan B Online
Buy Yaz
Buy Clomid without Prescription
http://allergyremediesonline.org/advairdiskus/