No to jest! Już w Gliwicach. Smukły, przeźroczysty, niewielki, ale wyjątkowo cenny – puchar IPMA, obiekt marzeń wielu firm. Otrzymać go można tylko za wyjątkowe osiągnięcia, pokonując przy tym wymagającą konkurencję.
IPMA to International Project Management Association, czyli Międzynarodowe Stowarzyszenie Zarządzania Projektami. Konkurs skupiał się nie na tym, co projekt zbudował lub dostarczył, ale jak to zrobił, czyli tzw. Project Excellence.
IPMA Ma także polski oddział. I to jego przedstawiciele, podczas wizyty w fabryce Opla, zainteresowali się ostatnimi dokonaniami przy wdrażaniu do produkcji nowej astry. – W corocznie organizowanym przez nich konkursie ocenia się najciekawsze, najtrudniejsze i najbardziej imponujące projekty, nie tylko dla produkcji (inwestycyjne), które zakończyły się sukcesem – tłumaczy Szymon Liczberski, Kierownik Utrzymania Ruchu w Lakierni. – Zachęceni, wysłaliśmy ankietę zgłoszeniową, z dokładnym opisem dwuletniego cyklu projektowego przygotowań do produkcji astry V.
Miesiąc później w Gliwicach pojawiło się trzech asesorów, analizujących podjęte działania i wybrane metody realizacji projektu. Przez kilka dni rozmawiali z ludźmi, weryfikowali informacje. A w październiku okazało się, że nasz projekt znalazł się w ścisłym finale. – Na galę w Warszawie, w drugiej połowie listopada pojechaliśmy z Mariuszem Delągiem, Piotrem Szuścikiem i Tomkiem Lochno – mówi Szymon. – I z satysfakcją odebraliśmy zwycięski puchar, jako przedstawiciele załogi.
W tyle Opel zostawił, m.in. firmę Atlas, która zrealizowała projekt budowy części swojej fabryki na Białorusi.
Szymon i koledzy zastanawiali się razem, za co tak naprawdę zdobyli pierwsze miejsce. Z uzasadnienia wynikało, że jurorzy docenili przede wszystkim bezbłędną organizację pracy projektowej wdrożenia. Istnieje wiele metodyk prowadzenia projektów, PMI, Prince czy właśnie IPMA. Wszystkie one mają wiele wspólnych procesów i drogę dojścia do celu. Od przygotowania zespołów projektowych, sposobów komunikacji, planowanie, poprzez wykonawstwo oraz zamknięcie działań. Oczywiście procesy sa bardziej skomplikowane w swej naturze, ale nie o to tu chodziło. Audytorzy poszukiwali dowodów na nasze celowe i spójne działania, które są systemem projektowym. Skupiali się na tzw. cechach miękkich, czyli zarządzaniu projektem, a nie na twardych, typu co zainstalowano i jak to działa. Stąd właśnie konkursowa „doskonałość” mierzona konkretnymi punktami w trzech kategoriach:
– Ludzie i Cele
– Procesy i Zasoby
– Rezultaty Projektu
Uznanie assessorów oraz później nagorda jurorów IPMA jest dla nas dużym wyróżnieniem oraz potwierdzeniem, że jako Zespół możemy zrobić wszystko.
Co ciekawe, nasz projekt miał dwóch Kierowników Projektu – przygotowanie technologii oraz wdrożenie do produkcji. Taki Podział na dwa zespoły z oddzielnymi kierującymi: Mariuszem Delągiem, kierownikiem Działu ME / GF, i Piotrkiem Szuścikiem, Plant Launch Operation Managerem – wyjaśnia Szymon. – I to, że wydziały stworzyły zespół naczyń połączonych z doskonałą koordynacją działań. Spodobała się ta filozofia działań projektowych oraz skuteczność i płynna realizacja przedsięwzięcia przy jego ogromnej skali.
W kuluarowych rozmowach Szymon dowiedział się, że jury szukało w propozycjach konkursowiczów „efektu łał!”. – Za tym młodzieżowym slangiem kryje się po prostu coś niezwykłego – tłumaczy. – I jeden z organizatorów wspomniał, że właśnie to dostrzeżono w naszej pracy. Projekt bardzo skomplikowany, realizowany na „żywym organizmie”, w zespole wielowydziałowym i z efektem docenionym na rynku europejskim nagrodą COTY.
Gala w stolicy była wielkim wydarzeniem, bo zbiegła się z wręczeniem nagród w światowym konkursie IPMA. W nim zwyciężyła firma General Electric, która dostała puchar za projekt budowy elektrowni w RPA o mocy prawie 5 gigawatów.
– Znaleźliśmy się w godnym towarzystwie – stwierdza Szymon. – A ludzie, którzy nasz projekt realizowali, mogą być z siebie dumni.