Ireneusz Olechno pracuje w Grupie Kaizen na Montażu Głównym. Ale jest też instruktorem praktycznej nauki zawodu.
- Ucieszyłem się, że po raz pierwszy trafiła do nas grupa młodych ludzi kształcących się z myślą o pracy w Oplu – opowiada. – Przez 20 dni w ramach praktyk, zdobywali pierwsze, zawodowe szlify. I pozytywnie mnie zaskoczyli.
Nie może się ich nachwalić. Chłopcy pokazali, że nie bez powodu wybrali patronacką klasę Opla. Głodni wiedzy z zaciekawieniem poznawali tajniki funkcjonowania fabryki i są nią zachwyceni.
- Skala powala! – zgrabną rymowanką podsumował wrażenia Robert Głowacki, jeden z nich. – Z zewnątrz zawsze widziałem, że to ogromna firma, ale dopiero pod dachami hal widać jej potęgę.
- Mnie najbardziej spodobała się zrobotyzowana część w Dziale Karoserii.– dodaje Jakub Dębicki. – Chciałbym tam kiedyś trafić.
Na razie jednak młodzi musieli poznać podstawy. Zaznajomili się z fazami produkcji, podstawowymi zasadami bezpieczeństwa, elementami technologii. Mieli też okazję sprawdzić swoje możliwości przy pomaganiu etatowym pracownikom.
- I tu było pełne zaskoczenie – nie ukrywa Ireneusz Olechno. – Okazało się, że chłopaki dają radę! Są i pracowici, i zdyscyplinowani. W mig chwytali polecenia. Uważnie słuchali, co się do nich mówi. Może dlatego, że nikt nie serwował im okrągłych, książkowych zdań, tylko konkrety? W końcu to praktyki, a nie zwykła lekcja.
Denis Krawczyk, kolejny z praktykantów, z dumą opowiada, jak jeden z liderów Kaizen stwierdził, że zrobili na nim bardzo dobre wrażenie.
- W ogóle przyjęto nas od razu jak swoich – stwierdza. – To ważne, bo trochę się baliśmy, czy się sprawdzimy. Ale ja od dawna chciałem pracować w Oplu. W domu się mówiło, że to solidna firma, symbol miasta, a poza tym kocham samochody. Praca przy nich na pewno mi się spodoba.
- W motoryzacji zawsze będą potrzebni ludzie znający się na programowaniu, komputerach – zauważa Jakub Dębicki. – A informatyka to mój konik. Przydam się tu na pewno!
Klasa w Górnośląskim Centrum Edukacji, której patronuje Opel, jest pierwszą tego typu w Polsce. Wyprzedza ona rynkowe tendencje.
- Czas pokazał, że upadek kształcenia zawodowego w naszym kraju nie przyniósł nic dobrego – zauważa Ireneusz Olechno. – Brakuje specjalistów, trzeba nam więcej solidnych szkół zawodowych. A monter mechatronik to fach z przyszłością. Chłopcy opowiadali, że daje też świetną podstawę do dalszego rozwijania kwalifikacji. Będą z nich ludzie, będą kiedyś koledzy z pracy!
Dominik Piontek, inny z uczestników praktyk, wspomina, że kiedy jego rówieśnicy dowiedzieli się, gdzie się uczy, z początku nie dowierzali.
- Dziwili się, że istnieje taka klasa – opowiada. – Teraz, jak powiedziałem, że my, szesnastolatkowie, pracujemy ramię w ramię z fachowcami na linii, też byli zaskoczeni. To dużo ciekawsze niż tylko nudne zakuwanie z podręczników.